Zdarzyło
mi się słyszeć, że ludzie bywają rozczarowani włoską pizzą. Wynika to właściwie
z faktu, że to co znamy pod nazwą pizza z tą prawdziwą ma wspólnego jedynie
nazwę. Włoska pizza to danie biedoty z wiosek i miasteczek Italii. Jego
podstawą jest ciasto, wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Cieniutki placek
ciasta posmarowany sosem pomidorowym, posypany serem mozzarella i wypiekany w
piecu opalanym drzewem. To właśnie wypiek w takim piecu nadaje pizzy
niepowtarzalny smak.
Pizza,
która przeszła do tradycji kulinarnej świata wymaga niezliczonej ilości
dodatków; można wybierać między ciastem cienkim, a grubym – ciastem, które w
żaden sposób nie przypomina tego włoskiego placka. Tak w ogóle, to jak można jeść
pizze na grubym cieście - to jak jeść bułkę na ciepło z dodatkami, po co to w
ogóle nazywać pizzą? No i oczywiście włoska pizza nie potrzebuje dodatkowych
sosów, bo po co zabijać wspaniały smak czymś a’la sos pomidorowy czy
czosnkowy???
W
Rzymie – mieście na wskroś turystycznym, trudno o lokalik z pizzą wypiekaną w
prawdziwym piecu, jednak nawet i tutaj można zjeść wspaniałą pizzę bez masy
tych wszystkich dziwnych dodatków. I czując ten zapach, zamykam oczy i widzę
siebie w małym włoskim miasteczku, dookoła rosną drzewa oliwne, w dali
rozpościera się widok na pagórki porośnięte winem, a w małym lokaliku podaje włoska
mamma gorącą pizzę prosto z pieca ;-)
Rozmarzyłam
się…