Syn Franza, Eduard, wybudował w Wiedniu Hotel Sacher, który ma jako jedyny prawo do używania nazwy Tort Sacher, a przepis na ten deser jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
Tak więc by spróbować tego tortu należy się udać wprost do kawiarni Hotelu Sacher i nie oznacza to wydania majątku na pokusy. Przy hotelu działa osobna kawiarnia, nastawiona chyba głównie na turystów, gdyż żaden szanujący się wiedeńczyk nie będzie przecież stał w kolejce do kawiarni gdy ma taki ogromny wybór innych, może nawet ciekawszych i wygodniejszych lokali. Trzeba swoje odstać w kolejce turystów skuszonych "legendą ciasta", następnie wita nas znudzona kelnerka, która nienagannym angielskim (jeśli znacie niemiecki to może się nawet uśmiechnie ;-) wskaże nam pierwsze wolne miejsce przy małym stoliku wciśniętym między inny stolik a okno. I możemy zamawiać...
Tort Sachera - czekoladowe, ciężkie, bardzo słodkie ciasto, aż mdłe, przełożone morelową marmoladą, co czyni go jeszcze słodszym, polane prawdziwą gorzką czekoladą. Całość tylko dla wielkich "słodkożerców". Okazuje się, że jestem dość słodka sama w sobie i aż tyle cukru mi naprawdę nie potrzeba.
Jednak Wiedeń dla mnie będzie się bardziej kojarzył z porcją pieczonych żeberek, gulaszem, czy też czerwonym winem podanym w małym kufelku... - ale o tym to już innym razem :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz