Znam
kilka ciekawych miejsc w Katowicach, gdzie można naprawdę smacznie zjeść. Dziś
kilka słów o restauracjach, które można uznać za Włoskie.
Oczywiście
nie jestem jakimś znawcą kulinariów, ani też Magdą Gesller aby w smaku wyczuwać
np. stare buraki i pluć nimi w chusteczkę. Mogę tylko jako przeciętny klient
stwierdzić, że miejsce odpowiada mi swoim klimatem lub nie, a jedzenie smakuje
bądź też nie koniecznie.
Do
opisania restauracji, skłonił mnie sobotni spacer do Parku Śląskiego i wizyta w
otwartej w miejscu dawnego „Bażanta” restauracji Villa Gardena. Miejsce bardzo
eleganckie (szkoda tylko, że tuż przy jednej z ruchliwszych alei parku) i bardzo drogie.
Wystarczy otworzyć kartę dań na pierwszej stronie „Dania z grilla” i już
zaczynasz liczyć ile jest jeszcze do pierwszego i czy może jednak nie lepiej
było się wybrać na obiad w inne miejsce. Oczywiście, karta to nie tylko
najdroższe dania, można znaleźć coś dla siebie. Trzeba tylko pamiętać aby nie
patrzeć na ceny win polecanych do konkretnego dania. Przebrnąwszy przez
pierwszą stronę, pominąwszy ceny win, szukamy czegoś bardziej przyjaznego. Z
tym, że jest to karta elegancka dla smakosza:
-
Pieczona polędwiczka wieprzowa w cieście francuskim podana
z marchewką glazurowaną i sosem porto
albo:
-
Pierś z kaczki podana z sałatką z cytrusów i kluskami
francuskimi
Całość
wydała mi się nazbyt wymyślna. W końcu skusiłam się na: „Smażony kurczak
w delikatnym sosie śmietanowym z dodatkiem świeżego estragonu
i szpinaku z gnocchi”. Wielki talerz nie koniecznie wielkie danie –
może i dobrze nie powinnam się przejadać. Dużo klusek mało kurczaka, szpinaku
jeszcze mniej.
W sumie zjadliwe, ale nic wielkiego, nie powaliło smakiem.
Po
przeciwległej stronie miasta w innym parku „Trzy stawy”, mamy równie elegancką
restaurację kuchni basenu Morza Śródziemnego: La Cantina. Niestety nie mogę
wypowiedzieć się na temat podawanego tam jedzenia. Byliśmy z mężem raz,
usiedliśmy na tarasie. Stolik obok nie posprzątany po gościach, którzy dawno
wyszli, okruszki na stole brudne talerze lezą dobre 5 minut. Może i więcej.
Kelner gdzieś daleko unika naszego wzroku, wyraźnie nie chcąc zauważyć, że nowi
klienci weszli do restauracji. Posiedzieliśmy chwilę i odpuściliśmy – w końcu
ileż można czekać. Może wiec i smacznie i elegancko, ale tego się już nie
dowiem. Chyba, że ktoś ma z Was inne doświadczenie?
Restauracja
nr 3: Via Toscana na pierwszym piętrze budynku Hotelu Qubus. Ceny – stanowczo
wyższa półka. Miejsce bardzo przyjemne, miła obsługa, dobre jedzenie. Przyznaję
się skusiłam się jedynie na sałatki, gorące przystawki, zupy czy desery. Na
daniach głównych ceny trochę mnie odstraszały. Jednakże wszystko było naprawdę
smaczne.
Najbardziej
jednak lubię Restaurację Mangioni w Silesia City Center – no tak, wiem
miejscówka nie najlepsza, na szczęście z dala od placu ze stolikami i jedzeniem
na wynos. Wchodzi się do restauracji, gdzie na ścianach wiszą zdjęcia z filmów
z Ojca Chrzestnego, z piękną młodą Sophią Loren. Ceny średnie (mówimy o
restauracjach droższych, jednak tu ceny nawet do przyjęcia), klimat przyjazny
przeciętnemu klientowi, miła obsługa.
Polecam
pierś z kurczaka w szynce parmeńskiej, risotto
z grzybami i przede wszystkim rozkosz dla podniebienia - makaron zapiekany z
sosem beszamelowym, łososiem, szpinakiem, serem i pomidorami J
To się dzisiaj rozpisałam? Tylko jak się wrzuca cztery recenzje (nawet jeśli są krótkie) na jeden raz to wpis musiał mieć swoją objętość ;-)